- Nigdzie nie idziesz.
Ten głos. To była jedyna rzecz, o
której ostatnio myślałam. Był jak narkotyk. Pragnęłam go choć wiedziałam, że
nigdy nie będę go mieć. Był nie osiągalny a przynajmniej nie dla mnie.
Udałam, że to żądanie nie było
skierowane w moją osobę i otworzyłam drzwi szatni wychodząc, kiedy poczułam na
dłoni stanowczy uścisk męskiej dłoni i mocne szarpnięcie.
- Jesteś głucha?!
- Słu.. słucham?!- oniemiałam.
Nie rozumiałam zupełnie jego zachowania. Nie wiedziałam, czego ode mnie chce.
Jego zachowania były skomplikowane. Praktycznie cały czas podczas naszych kilku
rozmów na mnie warczał a teraz mnie zatrzymuje. Albo cierpiał na rozdwojenie
jaźni albo był na tyle głupi iż myślał, że będę go słuchać.
- To co słyszysz! Chyba kazałem
ci się zatrzymać!
- Chyba sobie kpisz! Myślisz, że
co ja jestem?! Zabawka? Raz na mnie warczysz a drugim razem dajesz mi swój
numer a teraz jeszcze myślisz, że będę na każde twoje skinienie! Otóż nie Panie
Valdes.- zrobiłam krok by stanąć twarzą w twarz z Hiszpanem. Spojrzałam prosto
w jego oczy i wycedziłam. - Nie zamierzam być niczyją zabawką. A na pewno nie
twoją.
Mężczyzna patrzył na mnie
oniemiały. Rzuciłam wzrokiem na moją przyjaciółkę jednak ta nie podzielała
zdziwienia piłkarzy. Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech. Uśmiechnęłam się do
niej i mrugnęłam okiem a ta jeszcze szerzej się wyszczerzyła.
- Miło było panowie. Do
zobaczenia innym razem.
Wyszłam z szatni zamykając drzwi
z głośnym trzaskiem. Biegłam korytarzami stadionu, uśmiechając się do siebie
jak głupia. Nic nie było w stanie mnie zatrzymać. Czułam się niewyobrażalnie
dobrze. Nie mogłam pozwolić nikomu na takie traktowanie a już na pewno nie
komuś kto nie miał o mnie pojęcia a mimo wszystko oceniał. Byłam szczęśliwa.
Może moje życie nie było tak barwne jak to gwiazd piłki nożnej jednak mimo
wszystko podobał mi się ten mój spokój. Byłam sobą i nikt nie miał prawa mi
tego odebrać.
Czym prędzej chciałam wydostać
się ze stadionu. Popychałam kolejne drzwi aż dotarłam do ostatnich. Wybiegłam
przez nie nie zwracając uwagi na nic. Deszcz moczył moje ubranie i włosy jednak
nie patrzyłam na to. To było tak orzeźwiające, że nie miałam ochoty się stamtąd
ruszać.
Nagle poczułam szarpnięcie i w ułamku sekundy znalazłam się pod ścianą
przygnieciona przez dobrze zbudowanego, wysokiego mężczyznę. W pierwszej chwili
byłam przerażona jednak już po chwili strach przerodził się w irytacje i
pewnego rodzaju.. pragnienie. Znałam go. Od kilku dni był moim utrapieniem.
Stał tak przytrzymując mnie w tali. Jego usta były zaciśnięte w wąską linie a
oczy wyrażały wściekłość.
- Co jest z tobą do cholery nie
tak..- Jego głos był cichy ale jednocześnie brzmiał jak groźba.
- Co jest nie tak ze mną? Popatrz
na siebie. Najpierw rzucasz mi jakieś aluzje potem dajesz mi swój numer a potem
nie ma cię jakbyś zaginął. A potem zjawiasz się i próbujesz mi rozkazywać i na
koniec gdyby tego było mało biegniesz za mną. Z kim tu jest coś nie tak
Victor?- jego imię wypowiadam zmysłowym szeptem i zagryzam delikatnie dolną
wargę. Widzę jego reakcje. Jego uchwyt na moim ciele się zacieśnia a usta
zaciskają się mocniej. Wiem, że ostatkiem sił powstrzymuje się przed
pocałowaniem mnie ale co najdziwniejsze podoba mi się to. Cieszy mnie to, że
działam na niego tak jak on na mnie. Jego wzrok skupiony jest na moich ustach
widzę, że jego dłoń wędruje ku mojej twarzy i patrząc mi prosto w oczy uwalnia
moją wargę.
- Jeśli jeszcze raz to zrobisz to
pocałuję cię... To nie żarty Julia.- wypowiada te słowa cichym ochrypłym głosem
a ja momentalnie mam ochotę zrobić to jeszcze raz. Nie wiem co takiego ma w
sobie ten facet ale choć wiem, że nie powinien to działa na mnie jak narkotyk.
Jego oczy błądzą po mojej twarzy a usta rozciągają się w delikatnym cwanym
uśmieszku- Zamierzałaś być chora, żebym musiał się tobą zajmować?
- Chciałbyś.- prycham z udaną
pogardą
- Pewnie, że bym chciał. Widzieć
cię w samej piżamce…mmm- ostatnie słowa wypowiada dotykając moich ust podczas
gdy delikatnie oblizuje swoje. Patrzę na to jak zahipnotyzowana. Jego dotyk
powoduje, że drżę jakby było mi zimno. I choć tak bardzo tego nie chce, muszę
jak najszybciej uwolnić się spod jego ciała.
- Victor…- szepczę delikatnie nachylając się do jego
ucha
- Julia…- naśladuje mnie
- Twoje ogromne ciało gniecie
mnie. Nie mogę oddychać.
- Jeśli nie możesz oddychać to z
zupełnie innego powodu kochanie..- patrzy w moje oczy i powoli sunie dłonią po
mojej ręce aż dochodzi do dłoni i obejmuje ją swoją dużą ręką. Zbliża swoje
usta do mojej szyi i odciska na niej prawie nie wyczuwalny pocałunek który
sprawia, że załamują się pode mną nogi a to, że w tym momencie obejmuje mnie
drugą dłonią w pasie jest moim jedynym ratunkiem.- Chodźmy. Odwiozę cię do
domu.- wiedziałam, że z nim nie wygram więc nawet nie podejmowałam wojny.
- Victor..? Ale to nie jest mój
dom..
- Wiem.
- Więc dlaczego przywiozłeś mnie
tu?
- Bo to mój dom.
- O cholera…- cicho zaklęłam.
- Słyszałem to.- odpowiedział
twardym głosem- Nie klnij Julia.
- A jeśli będę to co?
- To cię pocałuje.
- Dlaczego mówisz o tym jakby to
miała być dla mnie kara? A jeśli ja tego chce?
- Nie chcesz.- jego wzrok wyrażał
ból.
- Chce.
- Julia.
- Victor.
- Cholera..- jego przekleństwo
rozległo się w samochodzie.
- Nie przeklinaj.
- Możesz mnie nie papugować?
- Nie. Jeśli wymagasz czegoś ode
mnie to sam powinieneś dawać dobry przykład i się do tego stosować. Dlaczego
nie chcesz mnie pocałować? Coś ze mną nie tak..?
- Nie! Cholera Julia to nie tak..
- A jak?- Moje otworzył drzwi
kierowcy i w ciągu kilku sekund otwierał moje. Wyciągnął mnie z samochodu i
przycisnął do samochodu. Czułam na sobie całe jego ciało z najmniejszymi
szczegółami ukrytymi pod ubraniem. Jego dłoń spoczywała na mojej tali a druga
obejmowała moją szyje. Jego niemal czarne tęczówki wpatrywały się w moje.
- Boże kotku.. Nie masz pojęcia
co ze mną robisz.- wyszeptał.- od momentu kiedy cię poznałem niemal nie śpię.
Nie mogę pozbyć się myśli na twój temat. A twoje usta sprawiają, że nie mogę
się powstrzymać i tak bardzo mam ochotę cię pocałować ale nie mogę.- przybliża
swoją twarz do mojej jednak w ostatniej chwili kapituluje, zostawia pocałunek
na moim czole i puszcza mnie idąc w stronę swojego domu.
Stoję tam
zdezorientowana jak jeszcze nigdy w życiu gapiąc się w jego oddalającą się
postać. Nie mam pojęcia co robić. Ten człowiek budzi we mnie tak sprzeczne
emocje, że przestaję poznawać siebie. w jednaj chwili mam ochotę rzucić się na
niego i go pocałować, w następnej walnąć w twarz a jeszcze później mam ochotę
po prostu się w niego wtulić i zapomnieć o wszystkim. Po prostu czuć tego
wspaniałego mężczyznę. Usiadłam na ziemi i schowam twarz w dłoniach. Dlaczego do
cholery to wszystko musi być takie trudne?
Weszłam do domu rozglądając się w
poszukiwaniu Hiszpana. Jego dom był ogromny ale mimo tej wielkości wcale nie
był pusty czy zimny, wręcz przeciwnie. Na ścianach pełno zdjęć rodzinnych, z
dzieciństwa czy też tych obecnych z przyjaciółmi. Widać na nich ściskających
się i wariujących piłkarzy. Jednak jeden mały szczegół szczególnie przykuł moją
uwagę. To mały herb jego ukochanego klubu wiszący niewinnie pośród zdjęć i
pamiątek. Ten widok sprawił że w moim sercu pojawiło się dotąd nie spotykane u
mnie uczucie. Uczucie którym zaczynam darzyć ten klub i jego członków.
Na
pierwszy rzut oka jeden z najlepszych klubów na świcie, jednak jeśli przyjrzymy
się mu bliżej dostrzeżemy coś wspaniałego. Rodzinę. Rodzinę która znaczy dla
siebie wszystko. Doskonale widać to podczas meczy, ta euforia towarzysząca
strzelonej bramce czy choćby udanej akcji kolegi. Szatnia była ich twierdzą a
ten kto wszedł tam zaproszony, bądź nie już nigdy nie pozostawał tą samą.
Patrzyłam ostatni raz na ścianę i ruszyłam schodami na górę kontynuując
poszukiwania. Rozglądałam się i zaglądałam za kolejne drzwi. Siłownia, pokój
gier, łazienka i już miałam chwytać za klamkę następnych drzwi kiedy
dostrzegłam, że drzwi są uchylone. Znalazłam.
Zajrzałam do środka i widząc na
łóżku sylwetkę piłkarza postanowiłam zaryzykować i wejść dalej.
Moje serce
waliło jak oszalałe. Nie wiedziałam co spowodowało takie zachowanie piłkarza,
jednak chciałam je zrozumieć. Chciałam poznać bliżej Victora.. Bałam się tego
ale pragnęłam jak niczego w życiu. Valdes leżał na środku ogromnego łóżka.
Jedna jego ręka spoczywała pod głową natomiast druga leżała luźno na jego
umięśnionym brzuchu. Nie wahałam się ani chwili dłużej. Podeszłam do łóżka,
położyłam się na nim i mocno wtuliłam w Hiszpana. Usłyszałam głośny wdech,
poczułam napięcie jego mięśni i kiedy już myślałam, że mnie odtrąci, jego ręce
objęły moje ramiona. Poczułam wtedy, że znalazłam swoje miejsce.
Mijały minuty
a my leżeliśmy tak przytuleni w ciemności, wsłuchując się w swoje oddechy i
miarowe bicia serc.
_________________________________________________________________________________
Hej wszystkim :*
Po pierwsze, bardzo chce was przeprosić. Wiem, że teraz macie moje słowa za nic nie warte, ale miałam tak okropny zastój, że nie mogłam nic z siebie wydusić.. Mam nadzieję, że wybaczycie mi i będziecie nadal ze mną, o ile ktoś tu jeszcze został. Błagam komentujcie, ochrzańcie mnie i dajcie mi kopa do pisania bo w przeciwnym razie to będzie ostatni rozdział :)
Czytajcie, komentujcie i wyrażajcie swoją opinię.
Do napisania,
Kinga
P.S. Przepraszam za wszelkie błędy ale nawet nie sprawdzałam rozdziału tylko chciałam go jak najszybciej dodać. Wybaczcie :)
No więc ten... Należy Ci się porządny ochrzan za to, że nas tak przetrzymałaś z tym rozdziałem. I, uwierz mi, chciałabym właśnie w tym miejscu "nakrzyczeć na Ciebie przez komputer" (jakby to było możliwe xd), ale... No właśnie. Ale po prostu nadal jestem pod wrażeniem tego, co udało Ci się napisać. Rozdział jest wręcz fenomenalny i chciałabym się doczekać bardzo, ale to bardzo szybkiej kontynuacji. :D Nie mam pojęcia, jak Cię zmotywować, bo sama z autopsji wiem, że czasem po prostu jest zastój i nic nie pomaga - jak na złość. Więc może po prostu napiszę, że MASZ o nas pamiętać. O nas i o tym, że jesteśmy tu bardzo często, wyczekując kolejnych rozdziałów. Masz dla kogo pisać, idzie Ci to świetnie, historia wygląda na świetną i bardzo ciekawą, a to chyba właśnie te elementy są najważniejsze. ;D Więc, kochana autorko, czekam na czwarty rozdział!! Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńHah nakrzyczałaś i to porządnie! :*
OdpowiedzUsuńi co jak co ale o was pamiętam zawsze. Jesteście dla mnie na pierwszym miejscu i mam nadzieję, że już niedługo zobaczycie kontynuację choć wszystko zależy od waszego zaangażowania w komentarze :D
Ściskam :*
cudowny:* mam nadzieję że szybciej dodasz next <3
OdpowiedzUsuńPodpisujcie się kochane!:*
UsuńWarto było czekać, ale nie każ mi (nam wszystkim) czekać aż tyle. To jest mega świetne ! No brakuje mi słów. Pisz, pisz, pisz
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Nareszcie! Świetny rozdział ;p czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńKaro
Wreszcie! Żeby mi było ostatni raz, takie późne wstawianie rozdziału! :*
OdpowiedzUsuńNo ale warto było czekać, bo rozdział boski! *-*/Zuza
Cudny rozdział <3 wspaniale wszystko opisałaś, tak prawdziwie, cudownie się czytało, warto było tyle czasu tutaj zaglądać, mimo braku nowego rozdziału, nie to, żebym wypominała :D po lekturze jestem tak rozmarzona, że jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na kolejny odcinek / zaczytana
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz. :)
Chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga - inny niż Twój, o innej tematyce, ale może przypadnie Ci do gustu. Będzie mi bardzo miło, jeśli wpadniesz i zostawisz po sobie jakiś ślad. :D
http://campeona-de-la-vida.blogspot.com/
Pozdrawiam!
R.