sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 3

- Nigdzie nie idziesz.

Ten głos. To była jedyna rzecz, o której ostatnio myślałam. Był jak narkotyk. Pragnęłam go choć wiedziałam, że nigdy nie będę go mieć. Był nie osiągalny a przynajmniej nie dla mnie.
Udałam, że to żądanie nie było skierowane w moją osobę i otworzyłam drzwi szatni wychodząc, kiedy poczułam na dłoni stanowczy uścisk męskiej dłoni i mocne szarpnięcie.
- Jesteś głucha?!
- Słu.. słucham?!- oniemiałam. Nie rozumiałam zupełnie jego zachowania. Nie wiedziałam, czego ode mnie chce. Jego zachowania były skomplikowane. Praktycznie cały czas podczas naszych kilku rozmów na mnie warczał a teraz mnie zatrzymuje. Albo cierpiał na rozdwojenie jaźni albo był na tyle głupi iż myślał, że będę go słuchać.
- To co słyszysz! Chyba kazałem ci się zatrzymać!
- Chyba sobie kpisz! Myślisz, że co ja jestem?! Zabawka? Raz na mnie warczysz a drugim razem dajesz mi swój numer a teraz jeszcze myślisz, że będę na każde twoje skinienie! Otóż nie Panie Valdes.- zrobiłam krok by stanąć twarzą w twarz z Hiszpanem. Spojrzałam prosto w jego oczy i wycedziłam. - Nie zamierzam być niczyją zabawką. A na pewno nie twoją.
Mężczyzna patrzył na mnie oniemiały. Rzuciłam wzrokiem na moją przyjaciółkę jednak ta nie podzielała zdziwienia piłkarzy. Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech. Uśmiechnęłam się do niej i mrugnęłam okiem a ta jeszcze szerzej się wyszczerzyła.
- Miło było panowie. Do zobaczenia innym razem.

Wyszłam z szatni zamykając drzwi z głośnym trzaskiem. Biegłam korytarzami stadionu, uśmiechając się do siebie jak głupia. Nic nie było w stanie mnie zatrzymać. Czułam się niewyobrażalnie dobrze. Nie mogłam pozwolić nikomu na takie traktowanie a już na pewno nie komuś kto nie miał o mnie pojęcia a mimo wszystko oceniał. Byłam szczęśliwa. Może moje życie nie było tak barwne jak to gwiazd piłki nożnej jednak mimo wszystko podobał mi się ten mój spokój. Byłam sobą i nikt nie miał prawa mi tego odebrać.

Czym prędzej chciałam wydostać się ze stadionu. Popychałam kolejne drzwi aż dotarłam do ostatnich. Wybiegłam przez nie nie zwracając uwagi na nic. Deszcz moczył moje ubranie i włosy jednak nie patrzyłam na to. To było tak orzeźwiające, że nie miałam ochoty się stamtąd ruszać. 
Nagle poczułam szarpnięcie i w ułamku sekundy znalazłam się pod ścianą przygnieciona przez dobrze zbudowanego, wysokiego mężczyznę. W pierwszej chwili byłam przerażona jednak już po chwili strach przerodził się w irytacje i pewnego rodzaju.. pragnienie. Znałam go. Od kilku dni był moim utrapieniem. Stał tak przytrzymując mnie w tali. Jego usta były zaciśnięte w wąską linie a oczy wyrażały wściekłość.

- Co jest z tobą do cholery nie tak..- Jego głos był cichy ale jednocześnie brzmiał jak groźba.
- Co jest nie tak ze mną? Popatrz na siebie. Najpierw rzucasz mi jakieś aluzje potem dajesz mi swój numer a potem nie ma cię jakbyś zaginął. A potem zjawiasz się i próbujesz mi rozkazywać i na koniec gdyby tego było mało biegniesz za mną. Z kim tu jest coś nie tak Victor?- jego imię wypowiadam zmysłowym szeptem i zagryzam delikatnie dolną wargę. Widzę jego reakcje. Jego uchwyt na moim ciele się zacieśnia a usta zaciskają się mocniej. Wiem, że ostatkiem sił powstrzymuje się przed pocałowaniem mnie ale co najdziwniejsze podoba mi się to. Cieszy mnie to, że działam na niego tak jak on na mnie. Jego wzrok skupiony jest na moich ustach widzę, że jego dłoń wędruje ku mojej twarzy i patrząc mi prosto w oczy uwalnia moją wargę.
- Jeśli jeszcze raz to zrobisz to pocałuję cię... To nie żarty Julia.- wypowiada te słowa cichym ochrypłym głosem a ja momentalnie mam ochotę zrobić to jeszcze raz. Nie wiem co takiego ma w sobie ten facet ale choć wiem, że nie powinien to działa na mnie jak narkotyk. Jego oczy błądzą po mojej twarzy a usta rozciągają się w delikatnym cwanym uśmieszku- Zamierzałaś być chora, żebym musiał się tobą zajmować?
- Chciałbyś.- prycham z udaną pogardą
- Pewnie, że bym chciał. Widzieć cię w samej piżamce…mmm- ostatnie słowa wypowiada dotykając moich ust podczas gdy delikatnie oblizuje swoje. Patrzę na to jak zahipnotyzowana. Jego dotyk powoduje, że drżę jakby było mi zimno. I choć tak bardzo tego nie chce, muszę jak najszybciej uwolnić się spod jego ciała.
- Victor…-  szepczę delikatnie nachylając się do jego ucha
- Julia…- naśladuje mnie
- Twoje ogromne ciało gniecie mnie. Nie mogę oddychać.
- Jeśli nie możesz oddychać to z zupełnie innego powodu kochanie..- patrzy w moje oczy i powoli sunie dłonią po mojej ręce aż dochodzi do dłoni i obejmuje ją swoją dużą ręką. Zbliża swoje usta do mojej szyi i odciska na niej prawie nie wyczuwalny pocałunek który sprawia, że załamują się pode mną nogi a to, że w tym momencie obejmuje mnie drugą dłonią w pasie jest moim jedynym ratunkiem.- Chodźmy. Odwiozę cię do domu.- wiedziałam, że z nim nie wygram więc nawet nie podejmowałam wojny.

- Victor..? Ale to nie jest mój dom..
- Wiem.
- Więc dlaczego przywiozłeś mnie tu?
- Bo to mój dom.
- O cholera…- cicho zaklęłam.
- Słyszałem to.- odpowiedział twardym głosem- Nie klnij Julia.
- A jeśli będę to co?
- To cię pocałuje.
- Dlaczego mówisz o tym jakby to miała być dla mnie kara? A jeśli ja tego chce?
- Nie chcesz.- jego wzrok wyrażał ból.
- Chce.
- Julia.
- Victor.
- Cholera..- jego przekleństwo rozległo się w samochodzie.
- Nie przeklinaj.
- Możesz mnie nie papugować?
- Nie. Jeśli wymagasz czegoś ode mnie to sam powinieneś dawać dobry przykład i się do tego stosować. Dlaczego nie chcesz mnie pocałować? Coś ze mną nie tak..?
- Nie! Cholera Julia to nie tak..
- A jak?- Moje otworzył drzwi kierowcy i w ciągu kilku sekund otwierał moje. Wyciągnął mnie z samochodu i przycisnął do samochodu. Czułam na sobie całe jego ciało z najmniejszymi szczegółami ukrytymi pod ubraniem. Jego dłoń spoczywała na mojej tali a druga obejmowała moją szyje. Jego niemal czarne tęczówki wpatrywały się w moje.
- Boże kotku.. Nie masz pojęcia co ze mną robisz.- wyszeptał.- od momentu kiedy cię poznałem niemal nie śpię. Nie mogę pozbyć się myśli na twój temat. A twoje usta sprawiają, że nie mogę się powstrzymać i tak bardzo mam ochotę cię pocałować ale nie mogę.- przybliża swoją twarz do mojej jednak w ostatniej chwili kapituluje, zostawia pocałunek na moim czole i puszcza mnie idąc w stronę swojego domu. 
Stoję tam zdezorientowana jak jeszcze nigdy w życiu gapiąc się w jego oddalającą się postać. Nie mam pojęcia co robić. Ten człowiek budzi we mnie tak sprzeczne emocje, że przestaję poznawać siebie. w jednaj chwili mam ochotę rzucić się na niego i go pocałować, w następnej walnąć w twarz a jeszcze później mam ochotę po prostu się w niego wtulić i zapomnieć o wszystkim. Po prostu czuć tego wspaniałego mężczyznę. Usiadłam na ziemi i schowam twarz w dłoniach. Dlaczego do cholery to wszystko musi być takie trudne?

Weszłam do domu rozglądając się w poszukiwaniu Hiszpana. Jego dom był ogromny ale mimo tej wielkości wcale nie był pusty czy zimny, wręcz przeciwnie. Na ścianach pełno zdjęć rodzinnych, z dzieciństwa czy też tych obecnych z przyjaciółmi. Widać na nich ściskających się i wariujących piłkarzy. Jednak jeden mały szczegół szczególnie przykuł moją uwagę. To mały herb jego ukochanego klubu wiszący niewinnie pośród zdjęć i pamiątek. Ten widok sprawił że w moim sercu pojawiło się dotąd nie spotykane u mnie uczucie. Uczucie którym zaczynam darzyć ten klub i jego członków. 
Na pierwszy rzut oka jeden z najlepszych klubów na świcie, jednak jeśli przyjrzymy się mu bliżej dostrzeżemy coś wspaniałego. Rodzinę. Rodzinę która znaczy dla siebie wszystko. Doskonale widać to podczas meczy, ta euforia towarzysząca strzelonej bramce czy choćby udanej akcji kolegi. Szatnia była ich twierdzą a ten kto wszedł tam zaproszony, bądź nie już nigdy nie pozostawał tą samą. Patrzyłam ostatni raz na ścianę i ruszyłam schodami na górę kontynuując poszukiwania. Rozglądałam się i zaglądałam za kolejne drzwi. Siłownia, pokój gier, łazienka i już miałam chwytać za klamkę następnych drzwi kiedy dostrzegłam, że drzwi są uchylone. Znalazłam.

Zajrzałam do środka i widząc na łóżku sylwetkę piłkarza postanowiłam zaryzykować i wejść dalej. 

Moje serce waliło jak oszalałe. Nie wiedziałam co spowodowało takie zachowanie piłkarza, jednak chciałam je zrozumieć. Chciałam poznać bliżej Victora.. Bałam się tego ale pragnęłam jak niczego w życiu. Valdes leżał na środku ogromnego łóżka. Jedna jego ręka spoczywała pod głową natomiast druga leżała luźno na jego umięśnionym brzuchu. Nie wahałam się ani chwili dłużej. Podeszłam do łóżka, położyłam się na nim i mocno wtuliłam w Hiszpana. Usłyszałam głośny wdech, poczułam napięcie jego mięśni i kiedy już myślałam, że mnie odtrąci, jego ręce objęły moje ramiona. Poczułam wtedy, że znalazłam swoje miejsce. 

Mijały minuty a my leżeliśmy tak przytuleni w ciemności, wsłuchując się w swoje oddechy i miarowe bicia serc. 

_________________________________________________________________________________
Hej wszystkim :*
Po pierwsze, bardzo chce was przeprosić. Wiem, że teraz macie moje słowa za nic nie warte, ale miałam tak okropny zastój, że nie mogłam nic z siebie wydusić.. Mam nadzieję, że wybaczycie mi i będziecie nadal ze mną, o ile ktoś tu jeszcze został. Błagam komentujcie, ochrzańcie mnie i dajcie mi kopa do pisania bo w przeciwnym razie to będzie ostatni rozdział :) 
Czytajcie, komentujcie i wyrażajcie swoją opinię. 
Do napisania, 
Kinga 
P.S. Przepraszam za wszelkie błędy ale nawet nie sprawdzałam rozdziału tylko chciałam go jak najszybciej dodać. Wybaczcie :)

9 komentarzy:

  1. No więc ten... Należy Ci się porządny ochrzan za to, że nas tak przetrzymałaś z tym rozdziałem. I, uwierz mi, chciałabym właśnie w tym miejscu "nakrzyczeć na Ciebie przez komputer" (jakby to było możliwe xd), ale... No właśnie. Ale po prostu nadal jestem pod wrażeniem tego, co udało Ci się napisać. Rozdział jest wręcz fenomenalny i chciałabym się doczekać bardzo, ale to bardzo szybkiej kontynuacji. :D Nie mam pojęcia, jak Cię zmotywować, bo sama z autopsji wiem, że czasem po prostu jest zastój i nic nie pomaga - jak na złość. Więc może po prostu napiszę, że MASZ o nas pamiętać. O nas i o tym, że jesteśmy tu bardzo często, wyczekując kolejnych rozdziałów. Masz dla kogo pisać, idzie Ci to świetnie, historia wygląda na świetną i bardzo ciekawą, a to chyba właśnie te elementy są najważniejsze. ;D Więc, kochana autorko, czekam na czwarty rozdział!! Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah nakrzyczałaś i to porządnie! :*
    i co jak co ale o was pamiętam zawsze. Jesteście dla mnie na pierwszym miejscu i mam nadzieję, że już niedługo zobaczycie kontynuację choć wszystko zależy od waszego zaangażowania w komentarze :D
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny:* mam nadzieję że szybciej dodasz next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto było czekać, ale nie każ mi (nam wszystkim) czekać aż tyle. To jest mega świetne ! No brakuje mi słów. Pisz, pisz, pisz
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie! Świetny rozdział ;p czekam na następny :D
    Karo

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie! Żeby mi było ostatni raz, takie późne wstawianie rozdziału! :*
    No ale warto było czekać, bo rozdział boski! *-*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny rozdział <3 wspaniale wszystko opisałaś, tak prawdziwie, cudownie się czytało, warto było tyle czasu tutaj zaglądać, mimo braku nowego rozdziału, nie to, żebym wypominała :D po lekturze jestem tak rozmarzona, że jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na kolejny odcinek / zaczytana

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć!
    Bardzo fajnie piszesz. :)
    Chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga - inny niż Twój, o innej tematyce, ale może przypadnie Ci do gustu. Będzie mi bardzo miło, jeśli wpadniesz i zostawisz po sobie jakiś ślad. :D
    http://campeona-de-la-vida.blogspot.com/
    Pozdrawiam!
    R.

    OdpowiedzUsuń